Pomysł objazdu Polski na motocyklu zrodził się w mojej głowie kilka lat wcześniej. Głównie z powodu braku czasu musiał przeleżeć długi czas w szufladzie. Gdy jednak nadarzyła się pierwsza sposobność, aby to marzenie zrealizować długo się nie zastanawiałem i ochoczo ruszyłem do realizacji celu – Motocyklem dookoła Polski 2021. Brak czasu zatem nie był już przeszkodą, a pojawił się kolejny – brak funduszy. Wiedziałem jednak, że jeśli nie teraz, to znowu będę musiał pomysł odłożyć na kilka lat. Naturalną sprawą dla mnie było zwrócenie się o pomoc do braci motocyklowej, jednak jak się okazało był to bardzo zły pomysł, a społeczność, która powinna zrozumieć mnie najlepiej o mało co na samym początku nie doprowadziła do odwołania całej wyprawy. Będzie to opowieść o podróży na motocyklu, przygodzie, hejcie, pięknie Polski, ale przede wszystkim o ludziach spotkanych na mojej drodze, których właśnie wtedy najbardziej potrzebowałem. Po kolei jednak…
Przygotowania, cel, hejt, decyzja o rezygnacji
Po podjęciu decyzji o stawieniu czoła wyzwaniu rozpocząłem planowanie trasy. Rozpisałem ją na dni, zrobiłem mapy, zaplanowałem w jakich okolicach będę kończył poszczególne dni, aby tam właśnie szukać noclegu. Moim celem było pokazanie, że Polska jest pięknym krajem, mamy tutaj rzeki, jeziora, morze, góry, doliny, depresję, lasy, pola, itp. Chciałem to również połączyć z noclegami u motocyklistów. Projekt ten od początku miał również na celu stworzenie map, śladów GPS, listy miejsc gdzie nocowałem itp. Wszystko po to, by ułatwić planowanie takiego wyjazdu innym. Chciałem, żeby powstał gotowiec łatwy w obróbce i dostępie. Stworzyłem zatem profil na Facebooku (www.facebook.com/mdp2021), wstawiłem tam zdjęcia z planowaną trasą i opracowałem logo Pozostawał jeden problem – skąd wziąć na to pieniądze?
Wymyśliłem, że założę zrzutkę na jednym z internetowych portali. Nie dlatego, że chciałem objechać Polskę na czyjś koszt tylko dlatego, że tych pieniędzy nie miałem. Chciałem jednak być fair w stosunku do siebie i innych nie podpierając się zbiórką dla chorego dziecka czy na jakąś organizację charytatywną. Tak właśnie sugerowały mi osoby, które w ten sposób zebrały środki na swoje projekty – „Napisz, że zbierasz na dziecko, ludzie na pewno będą wpłacać, weźmiesz ile Ci potrzeba na koszty wyjazdu, a ewentualną nadwyżkę przekażesz. Ty będziesz miał pieniądze, wyjdziesz na dobrego Samarytanina, zbierzesz oklaski za pomoc i każdy będzie zadowolony”. Otóż nie każdy, bo dla mnie takie zasłanianie się z premedytacją czyimś nieszczęściem jest wyjątkowo cyniczne. Wolałem napisać otwarcie, poprosić o pomoc i naturalnym wydawało mi się, że najlepiej będzie zwrócić się z prośbą o pomoc do motocyklistów. Jak pomyślałem, tak zrobiłem i na kilku grupach facebookowych zamieściłem post:
Bardzo szybko pożałowałem tego kroku. Pomimo, iż napomknąłem tylko o zbiórce pieniędzy, to przysłowiowa wajcha przełożyła się właśnie na ostatnie zdanie kasując zupełnie w świadomości ogromnej części czytających to co wcześniej: prośbę o miejsca przyjazne motocyklistom na trasie, zerknięcie na fanpage z opisami trasy, pomoc w realizacji marzenia poprzez polubienie, udostępnienie bądź udział w wydarzeniu. Taki obrót sprawy skutkował co rusz pojawiającymi się negatywnymi komentarzami, czyli tak ostatnio popularnym hejtem w czystej postaci. Ja postanowiłem sobie, że na każdy grzecznie odpowiem. Cała walka trwała trzy dni, a poniżej tylko kilka wypowiedzi.
Szanuję prawo do własnego zdania każdego człowieka, pisałem to wielokrotnie w odpowiedziach na komentarze. Osoby, które nie znają mnie, ani mojej sytuacji prywatnej, czy zawodowej dają mi złote rady patrząc jedynie przez pryzmat swoich doświadczeń, działań, sytuacji życiowej. Zastanawia mnie jednak poziom frustracji życiowej osób, które człowiekowi korzystającemu z legalnej możliwości zorganizowania zrzutki wylewają na głowę z wielką łatwością i nieukrywaną satysfakcją wiadro pomyj. Co mają na celu takie komentarze? Jeżeli zniechęcenie do realizacji celu, to skutecznie się to udało, bowiem po trzech dniach walki opadłem z sił, moja motywacja opadła do zera i zdecydowałem, że pomysł odpuszczam. Nie ukrywam, że był to pierwszy przypadek tak ogromnego hejtu w Internecie na mnie, z którym sobie po prostu nie poradziłem i mocno „odchorowałem” psychicznie.
Nowe otwarcie
Oczywiście jak w każdym środowisku czy też sytuacji nie można generalizować. Wśród hejtu pojawiały się też słowa wsparcia, trochę nawet obrony i motywacji. W gąszczu krytyki początkowo mi one umykały wydając się dla mnie takie oczywiste, a skupiłem się w większości na negatywnych aspektach. Po pierwszym etapie rezygnacji, gdy już miałem informować, że projekt nie dojdzie do skutku otrzymałem kilka bardzo pozytywnych prywatnych wiadomości ze słowami wsparcia i zaproszeniami na nocleg. Nie ukrywam, że pozwoliły mi one odzyskać wiarę w to, że może się to uda, a o pieniądze byłem jakoś nadzwyczaj spokojny. W pewnym momencie powiedziałem sobie: „O nie Bratku! Nikt nie ma prawa odbierać Ci marzeń. Skoro tak podchodzą do sprawy, to wyprawa będzie na bogato, czyli tak, że każdy będzie zazdrościł tego wyjazdu!”. Przygotowałem profesjonalną ofertę sponsorską i zintensyfikowałem działania. Wysłałem dziesiątki mail m.in. do producentów odzieży motocyklowej, gadżetów motocyklowych, bielizny termoaktywnej, kasków, jak również gazet, telewizji, programów motocyklowych, czasopism i portali motocyklowych, drukarni, koncernów państwowych, itp. W przypadku braku odpowiedzi dzwoniłem. Jedną z firm, która pozytywnie odpowiedziała na moją propozycję współpracy była Modeka i City Nomad. Nie ukrywam, że jestem dużym fanem tych marek od lat więc taka wiadomość dodatkowo zmotywowała mnie do dalszych działań.
Czas leciał, a kolejne firmy podejmowały się współpracy. Udzieliłem kilku wywiadów, pojawiłem się w kilku telewizjach, zdobyłem patronaty. Ani się obejrzałem, a uzbierałem również potrzebną kwotę. Zaczęło do mnie dochodzić, że warto było walczyć, a to co myślą inni wcale nie świadczy o mnie, o mojej wartości, o jakości projektu, a jedynie o nich samych.
Doposażyłem się w sprzęt – kamery, mikrofony, uchwyty, rejestratory dźwięku, bowiem umówiłem się, iż 8 odcinków z wyprawy zagości w jednym z programów motoryzacyjnych. Gdy wszystko zaczęło się dobrze układać, byłem na dwa dni przed rozpoczęciem, wydawało się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik postanowiłem te mailowe ustalenia jeszcze potwierdzić, bo odbywały się one prawie dwa miesiące wcześniej. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że to co napisane już nie obowiązuje, tylko z tego powodu, że długo się nie odzywałem. Dla mnie sprawa była jasna – ustaliłem zakres, wszystkie techniczne aspekty, formę, ilość i tego się trzymałem. Podjąłem decyzję, że skoro mam już sprzęt, to i tak zbiorę materiał, który umieszczę na kanale YouTube. Tak powstał kanał Motocyklem dookoła Polski: https://www.youtube.com/channel/UCNIuJNTPEkMrKyzEqSATF3w
Koniec części pierwszej